Otwarty Ogród Nadolnik to ogród społeczny, czyli ogród w mieście, w którym mieszkańcy i mieszkanki poznańskiej dzielnicy Główna uprawiają warzywa i owoce. To również miejsce integracji sąsiedzkiej, działań edukacyjnych i wydarzeń kulturalnych, współtworzone przez ogrodników i ogrodniczki, rośliny i zwierzęta oraz podmioty społeczne i biznesowe.
Letnie prace ogrodowe w Otwartym Ogrodzie Nadolnik. Na zdjęciu: Zbigniew Pasek, Grzegorz Żak oraz Wiesław Lehnhardt. fot. Ula Jocz
„Wszystkie ręce na pokład!” — takim okrzykiem przywitała nas pewnego ciepłego, czerwcowego popołudnia Anna Grabowska-Szaniec, wchodząc przez furtkę na teren Otwartego Ogrodu Nadolnik. Ania jest menedżerką ochrony środowiska i klimatu w Veolia Energia Poznań, ale także — a może przede wszystkim — zaangażowaną wolontariuszką. Na akcję ogrodniczą nie przyszła jednak sama. Razem z nią wpadło około dwudziestu wolontariuszy z Veolii, której siedziba znajduje się na Głównej w Poznaniu. Co tu dużo mówić — sąsiedzi z Veolii przyszli na pomoc sąsiadom z ogrodu. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie autentyczna chęć zrobienia czegoś dobrego na rzecz społeczności lokalnej.
Ekipa ogrodniczek i ogrodników z Kołorkingu Społecznego, Stowarzyszenia Młodych Animatorów Kultury i Veolia Poznań. Na zdjęciu: Helena Ziębicka, Natalia Cierniejewska, Agnieszka Kołodziejska, Alicja Dezor, Wojciech Grześkowiak, Anna Grabowska-Szaniec, Sebastian Stabrowski, Agnieszka Rzetelna, Piotr Izydorski, Przemysław Szczepaniak, Klaudia Laś, Małgorzata Chlopocka-Nowak, Alicja Szerment, Michalina Szulejko, Zuzanna Głowacka, Daniel Stachuła i Kaja Janda. fot. Szymon Kavka
Jako Stowarzyszenie Młodych Animatorów Kultury działamy na Głównej już prawie 6 lat. Naszym celem jest m.in. integracja społeczności lokalnej oraz pobudzenie jej do działania poprzez zachęcanie mieszkańców i mieszkanek do realizacji własnych pomysłów na rzecz wspólnego dobra. Jedną z inicjatyw, która pojawiła się podczas sąsiedzkich rozgrywek w siatkówkę, był pomysł na założenie w dzielnicy ogrodu społecznego — miejsca, gdzie można spędzać czas wolny i uprawiać warzywa. Ale również miejsca, które przyczynia się do zachowania bioróżnorodności w mieście. Globalna perspektywa kryzysu klimatycznego przysłania bowiem często potrzeby czy problemy, które możemy rozwiązać niedaleko własnego domu czy miejsca pracy. To sprawy, na które możemy mieć wpływ. A ludzie chcą mieć wpływ, chcą czuć sprawczość swoich działań. Otwarty Ogród Nadolnik jest tego przykładem.
Na działce, na której się mieści, wcześniej znajdowało się składowisko gruzu. Gruz trzeba było wynieść i wywieźć, ale jego zniknięcie nie oznaczało końca kłopotów. Ziemia twarda jak skała do dziś utrudnia kopanie, sadzenie i podlewanie oraz projektowanie biologicznie różnorodnej przestrzeni. Ogrodnicy i ogrodniczki (poprzez m.in. warsztaty i spotkania z ekspertami organizowane przez Stowarzyszenie) cały czas uczą się relacji ekologicznych, które sprawiają, że w lipcu i sierpniu mogą zbierać pomidory czy cukinie. Przykładowo, warzywa nie urosną bez zapylaczy, które chętniej pojawiają się w miejscach, gdzie rosną zioła i rośliny bogate w nektar i pyłek. Bez nich nie ma zapylaczy, a bez zapylaczy nie pojawią się warzywa i owoce. Pszczoły i trzmiele też są ważnymi współtwórcami ogrodu.
Ogród poza rabatami i grządkami to również miejsce sąsiedzkiej integracji, popołudniowych spacerów, koncertów czy warsztatów. Na zdjęciu uczestnicy i uczestniczki Dni Sąsiada. fot. Ula Jocz
Otwarty Ogród Nadolnik sąsiaduje z miejscem, które funkcjonuje jako wybieg dla psów. Mówiąc precyzyjniej, jedno miejsce płynnie przechodziło w drugie, bo obie przestrzenie nie były od siebie w żaden sposób oddzielone — ani płotem, ani jezdnią czy chodnikiem. Nie trudno zgadnąć, że psy biegały również po części ogrodowej i niszczyły rośliny oraz grządki. Postawienie ogrodzenia wydawało się oczywistym i łatwym rozwiązaniem, ale — ze względu na zbitą i ciężką glebę — wcale nie było. Wykopanie dołu pod jedno drzewo to kilka godzin pracy. Ile czasu zajęłoby stawianie kilkunastu kołków od ogrodzenia? Kołorking ogrodniczy, czyli nieformalna grupa, która opiekuje się ogrodem, potrzebowała dodatkowych rąk do pracy. Z pomocą przyszli wolontariusze i wolontariuszki z Veolii.
Veolia Energia Poznań S.A. oraz Fundacja Veolia były dotychczas naszym partnerem w realizacji projektów angażujących społeczność lokalną do ochrony środowiska oraz interpretacji lokalnego dziedzictwa przyrodniczego. Partnerzy wspierali nas w rozwoju Otwartego Ogrodu Nadolnik, realizacji warsztatów permakulturowych, ogrodniczych czy ekologiczno-artystycznych. Dzięki wsparciu finansowemu mogliśmy zakupić narzędzia ogrodnicze oraz materiały niezbędne do stworzenia podwyższonych grządek, wytyczyć ścieżki w ogrodzie, ale także wzmocnić kompetencyjnie Kołorking ogrodniczy.
Zbigniew Pasek (Veolia Poznań) przy pracach w Otwartym Ogrodzie Nadolnik. fot. Ula Jocz.
Współpraca z Veolią przy realizacji kolejnych projektów układała się wzorcowo, jednak czuliśmy niedosyt. Jak się później okazało — nie tylko my. Nasi partnerzy również. Brakującym elementem układanki było… spotkanie, a pretekstem do niego wsparcie Kołorkingu ogrodniczego w sadzeniu roślin oraz stawianiu ogrodzenia. Dzięki wspólnej, wytężonej pracy, „psioczeniu” na twarde jak skała podłoże, wspólnym żartom i rozbrajaniu trudnych ogrodniczych sytuacji śmiechem wytworzyły się relacje. A to właśnie dzięki nim realna zmiana jest możliwa. I to zarówno zmiana widoczna gołym okiem — powstało ogrodzenie i uporządkowaliśmy ogród. Ale także zmiana dziejąca się gdzieś w nas, w przestrzeni społecznej — niemal niedostrzegalna.
Sąsiedzkość to nie tylko dzielenie miejsca zamieszkania czy pracy. Sąsiedzkość to dbanie o relacje. Bądźmy dla siebie sąsiadami. Serio. I twórzmy razem miejsca, gdzie można je pielęgnować.
Ogród to miejsce integracji osób w każdym wieku. Na zdjęciu Michalina Szulejko i Kaja Janda ze Stowarzyszenia Młodych Animatorów Kultury. fot. Ula Jocz